środa, 4 grudnia 2013

 Chciałabym znaleźć się w twoich ramionach ten ostatni raz. Niech świat biegnie swoim tempem. Ja stoję. Boję się zrobić krok w obawie, że te chwile już nie wrócą. Zawieszeni pomiędzy przeszłością, a przyszłością znajdujemy ukojenie.




 - Kiedyś była inna…
- Masz rację, zmieniła się, a wiesz dlaczego? Bo kiedyś była szczęśliwa, wciąż się śmiała, jej oczy błyszczały, gdy na niego patrzyła. Była zakochana. A teraz? Została sama, jej oczy są puste, bez żadnego wyrazu. Udaje szczęśliwą, a tak naprawdę w nocy płacze w poduszkę bo już sobie nie radzi. I wiesz co jest najgorsze? Pomimo tego, że ją zranił, patrząc na niego, jej oczy znów są takie jak dawniej…



– Co jest? 
– Boję się.
 – Czego? 
– Że już nigdy nie będę taka szczęśliwa jak teraz...

Najpiękniejsza miłość to ta, w której dwa plus dwa nie równa się cztery, to wyjątek, który potwierdza regułę, to to, co wykluczasz, mówiąc nigdy. Co ja mam wspólnego z twoją przeszłością, ja jestem oszalałą zmienną twojego życia.


Pocałunek to wszystko. Pocałunek to prawda.Bez nadmiernych wprawek stylistycznych,bez przesadnie zawiłych wygibasów i karkołomnych ewolucji. Naturalny i przez to najpiękniejszy.


– Jestem szczęśliwa. Nigdy w całym swoim życiu nie czułam się tak dobrze. A ty? – Ja? 
– Przytula ją do siebie. 
– Ja czuję się znakomicie. 
– Tak, że mógłbyś dotknąć palcem nieba? 
– Nie, nie tak. 
– Jak to, nie tak?
 – O wiele wyżej. Co najmniej trzy metry ponad niebem.
Próbujesz sobie przypomnieć, kiedy to wszystko się zaczęło.  A zaczęło się wcześniej niż Tobie się wydaje.. o wiele wcześniej.  Wtedy zaczynasz rozumieć, że nic nie dzieje się dwa razy.  Już nigdy nie poczujesz się tak samo, nigdy nie wzniesiesz się trzy metry nad niebem.
W życiu stale szukamy wytłumaczenia. Marnujemy czas, usiłując się dowiedzieć dlaczego. Ale czasami nie ma żadnego dlaczego. I jakkolwiek smutno by to brzmiało, do tego właśnie sprowadza się całe wytłumaczenie.

Kiedy kończy się miłość, można spodziewać się wszystkiego poza odpowiedzią na pytanie „dlaczego?”.

Kiedy uprawiasz wyłącznie seks, wówczas miniona miłość wraca, by się o ciebie upomnieć. I od razu cię dopada. Nie stuka do drzwi. Wchodzi jakby nigdy nic, niespodziewanie, bezczelna i piękna, tak jak to tylko ona sama potrafi.
Bardzo zgodni. Ale co to ma właściwie znaczyć? Zgodność jest wtedy, kiedy wiersz jest do rymu. Albo, co brzmi gorzej, kiedy w umowie wszystko się zgadza. A o miłości to można mówić wtedy, kiedy brak ci tchu, kiedy jest bezrozumna, kiedy odczuwasz brak, kiedy jest pięknie, chociaż nic się nie rymuje, kiedy jest szał... Kiedy już, na samą myśl o tym, że mógłbyś ją ujrzeć u boku innego, przesadziłbyś cały ocean, rozszarpując po drodze wszystko, co popadnie.

Nigdy nie wiadomo, z jakiej racji przypomina nam się akurat to, a nie co innego. Pojawia się nagle, ot tak, nie pytając o pozwolenie. I nigdy nie wiesz, kiedy da ci spokój. Jedyne czego możesz być pewnym, to że, niestety, nawiedzi cię ponownie. Ale zazwyczaj to kwestia kilku sekund. I już wiem jak sobie z tym radzić. Wystarczy nie poddawać się temu zbytnio. Jak tylko pojawi się wspomnienie, należy niezwłocznie zostawić je samemu sobie, oddalić się natychmiast, bez żalu, nie idąc na żadne ustępstwo, pozwolić by pozostało nieostre, nie dać mu się wciągną. Tak, by uniknąć bólu.
A ponieważ nie tak trudno jest natknąć się na siebie nawet w wielkim mieście... wobec tego lepiej w ogóle się gdzieś wynieść. Nowe realia, sami nowi ludzie, a przede wszystkim żadnych wspomnień.
 Ja siedziałam na parapecie a on opierał się o ścianę. Spojrzałam na niego w celu znalezienia w jego wzroku, geście czy postawie czegoś mówiącego o tym ile właściwie dla niego znaczę. Minęło dużo czasu, ale ja i tak umiałam go przejrzeć na wylot jeśli tylko udostępnił mi jakiś punkt zaczepienia. Wtedy zobaczyłam, że wie, że na niego patrzę i próbuje go rozszyfrować. On wodził wzrokiem bez żadnego punktu zaczepiania. Tak strasznie walczył żeby na mnie nie spojrzeć. I tak bardzo bolała ta świadomość. Spuściłam wzrok, by dać sercu odetchnąć. Emocje buzowały we mnie. " Nie mogę już tak dłużej " wypowiedziałam w dzielącą nasz próżnię i odeszłam. Jak moja nadzieja na lepsze jutro.

 Zaraz miał przyjechać. Ogarnęłam włosy, ubrałam się i wyszłam usłyszawszy dzwonek. Podszedł do mnie i przytulił mnie na powitanie. Drobny płomyk nadziei, że wszystko będzie dobrze zapalił się w moim sercu. Kiedy odsunęliśmy się od siebie spojrzał na mnie wzrokiem pozbawionym jakiegokolwiek wyrazu. Odwróciłam głowę.
- Przepraszam, ale to - zawahał się - bezsensu.
Zamarłam. Łzy napłynęły mi do oczu. Nie słyszałam już nic prócz szybkiego bicia mojego serca, które za każdym razem sprawiało większy ból.
- To ja już lepiej pójdę - dodał.
Chciał mnie przytulić ale go odepchnęłam. Zbyt wiele mnie to kosztowało. Ruszyłam w stronę domu. Oparłam się o zamknięte drzwi. Powoli odwróciłam się by móc jeszcze raz go zobaczyć. Ale jego już nie było. Byłam sama. Dalej uwięziona w tym związku. Zamknął ten rozdział, zanim udało mi się z niego wydostać. Obsunęłam się na ziemie i objęłam ramionami. To była długa noc.

I nawet najgłupsze rzeczy, kiedy jesteś zakochany, zapamiętujesz jak coś najpiękniejszego. Bo ich prostoty nie da się porównać z niczym innym.
Czasami robimy takie straszne głupoty. I to nie wtedy, kiedy jesteśmy zakochani,tylko wtedy, kiedy nam się wydaje, że jesteśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz